12/04/2012

Rozdział 3


- To będzie takie ekscytujące!
Usłyszała, zanim zaklęcie śmierci trafiło ją w pierś.

~*~

- To będzie przygoda życia, Ru! Uwierz mi! - powiedziała podekscytowana Rose. W jej niebieskich oczach błyszczały iskierki szczęścia. - Nigdy bym nie uwierzyła, że dostanę taką szansę! - Usiadła. Wzięła blond włosy w dłonie i zaczęła pleść warkocz. - Powiedział, że jak chcesz, to też możesz dołączyć.
Eruella pokręciła głową. Nigdy nie mogła zrozumieć przyjaciółki, która była zafascynowana Śmierciożercami. Miała na ich punkcie obsesję. Od piątej klasy w Hogwarcie czytała z zaciekawieniem o atakach Voldemorta. Ru znosiła to cierpliwie. Starała się trzymać swoją matkę jak najdalej od Rose, aby ta za to nie wylądowała w Azkabanie.
- Nie rozumiem cię. Jak możesz się tym fascynować. Oni mordują, wiesz? - zapytała ostrożnie, siadając na błękitnej sofie.
- Oj, Ru. Wiem o tym. Ale to takie ekscytujące! - powiedziała i szybko rozplotła warkocza, aby zrobić go od nowa. - Ta adrenalina!
- Idź do drużyny quidditcha – mruknęła kąśliwie Eruella.
Rose zaśmiała się.
- Nie o to chodzi, Ru. Wiesz, ta adrenalina, gdy zabija się mugoli I oni krzyczą...
- Przestań, Rose – powiedziała wściekła Ru. - Nie chcę tego słuchać. Wychowałam się w domu z kobietą, która nienawidzi Śmierciożerców. Od kiedy się tylko pojawili, zawsze powtarzała mi, że to co robią jest złe. Rozumiem gdybyś wywodziła się ze starożytnego rodu czystej krwi. Fakt, nie masz w rodzinie mugola, ale twoi rodzice są normalni I chcą walczyć z Voldemortem. Czemu ty chcesz całkiem czegoś innego?
- No wiesz co, Ru! - krzyknęła oburzona Rose. - Nie jestem moimi rodzicami. Zawdzięczam im życie i utrzymanie. Wcale nie muszę podążać ścieżką, którą oni mi wyznaczyli. Mogę stworzyć swoją własną.

~*~

- Wcale nie muszę podążać ścieżką, którą oni mi wyznaczyli. Mogę stworzyć swoją własną.

~*~

- Ru, dziecko, co się z tobą dzieje?! - zapytała zrozpaczona kobieta, siedząc na dużym, niebieskim łóżku swojej córki. - Wycinki o Śmierciożercach? Maska Śmierciożercy? W coś ty się wpakowała?
Eruella spuściła głowę. Ciemnobrązowe włosy opadły na jej twarz. Wiedziała, że jest już ostatni raz w domu.
- Proszę, masz okazję złapać swojego pierwszego Śmierciożercę. W dodatku w swoim domu – powiedziała Ru, starając się powstrzymać łzy.
Nie chciała sprawić przykrości matce. W ogóle ją pominęła, podejmując wszystkie decyzje. Była egoistką? Skądże! Czego nie zrobi się dla bezpieczeństwa przyjaciół?

~*~

- Wcale nie musiałaś tego robić! - powiedziała oskarżycielsko Rose. - Nikt ci nie kazał!
Ru westchnęła i przewróciła oczami.
- Wiem, że nikt mi nie kazał, ale mimo wszystko musiałam! – odpowiedziała spokojnie, stając za przyjaciółką. - Ja po prostu czuję, ze tego tak naprawdę nie chcesz. Czyżbym się nie myliła?
Minął tydzień od przyjęcia dziewczyn do grona Śmierciożerców, a już były na pierwszym napadzie na wioskę. Wiedziała w co się wpakowała, lecz nawet przez myśl jej nie przeszło, że to jest takie straszne. Rose też była wystraszona, ale humor jej się poprawił, gdy pochwalił ją sam Voldemort.
- Wcale nie, chcę tego, Ru, chcę! - warknęła przez ramię i poszła w stronę swojego pomieszczenia.
- Nie chcesz tego – szepnęła Abedis, mając scenę przed oczami z dzisiejszego dnia.

Krzyk, pisk, płacz, prośby, drwiące śmiechy. Green Lane nigdy tak nie wyglądało. Była to spokojna wioska, w której nigdy nic się nie działo. Żaden z mieszkańców nie miał dalekich planów na przyszłość, ich życie było rutyną. Aż do dziś... Grupa zamaskowanych osób ubranych na czarno weszła spokojnie do wioski. I wtedy się zaczęło. Wyjęli różdżki, z których leciały zielone lub czerwone iskry.
Te pierwszy byłe lepsze – praktycznie nic nie poczuli.

- Pani, pani plosę – załkała cicho dziewczynka, gdy zobaczyła śmierć swoich rodziców.

Eruelli stanęły łzy w oczach.
- Plosę pani, dlacego? - zapytała dziewczyna, patrząc na nią niebieskimi oczami pełnymi łez.
- Muszę – szepnęła Ru. - Nie chcę ale muszę. Przepraszam. - Eruella przełknęła glośno ślinę, wycelowała różdżką w dziewczynkę i powiedziała lekko drżącym głosem: - Avada Kedavra.
Widziała w spowolnionym tempie, jak zielone światło wylatuje z jej różdżki i trafia w pierś dziecka. Ta zachwiała się pod wpływem uderzenia i upadła. Duże, niebieskie oczy tępo wpatrywały się w sufit. Ru z trudem podeszła do dziewczynki i delikatnym ruchem ręki zamknęła jej oczy.
- Wybacz, skarbie – szepnęła i wyszła z domu.
Parę metrów dalej spotkała płaczącą Rose. Blondynka klęczała nad ciałem martwego chłopca. Widząc Ru szybko podniosła się i poszła do następnego domu.
Voldemorcie, jesteś mordercą – pomyślała Ru.
Nie, to ty nią jesteś – odpowiedziało sumienie.


~*~ 

Czekała, aż Rose spokojnie wypłacze się w jej ramię. On też czekał, ale Will był zawsze cierpliwy.
- Powiedział, że jestem bez-beznadziejna – powiedziała nagle Rose, ponownie zanosząc się płaczem.
- Groził ci? - zapytał już trochę zdenerwowany Will. - I tylko po to nas tu ściągnęłaś? Żeby nam to powiedzieć.
- Och, daj jej mówić – syknęła Ru, głaszcząc przyjaciółkę po włosach.
- Bo on powiedział, że w zadość u-uczynienie mam zabić... Och, Ru! Nie mogę tego zrobić! - jęknęła Ros, wycierając rękawem łzy. - Mam zabić Charlusa Pottera, bo on jest zbyt niebezpieczny!
Zabić Charlusa Pottera.
Will był oszołomiony. Pamiętał tego mężczyznę z czasów, gdy Ru mieszkała z matką i chodził z nią do Departamentu Aurorów.
- Tylko co ja mam zrobić? - zapłakała Ros. - On mnie zabije, gdy ja tego nie zrobię!

~*~

- Przepraszam, Ru – szepnęła Rose, a sekundę później deportowała się.
Była noc. Księżyc schowany za cienkimi chmurami nie dawał wiele światła. Ru ściskała mocno za rękę Willa. Przemierzali las, dążąc do ukrytej chatki. Dziewczyna niepewnie się rozglądała. Gdzieś tu miała być Rose. Usłyszeli cichy trzask niedaleko za sobą. Bez słowa ruszli w tamtą stronę. Rose stała w krzakach ze spuszczoną głową. W dłoniach trzymała różdżkę i maskę Śmierciożercy. Było jej wstyd, że wpakowała w to przyjaciół.
- Chodź – warknęła Ru, łapiąc Ros za rękę. - Prowadź, Will – powiedziała już łagodniej.
William niepewne poszedł w prawą stronę. Wymijali drzewa, przechodzili przez wielkie krzaki i pokrzywy. Z ulgą zauważyli, że las się przerzedza.
- Niedaleko – powiedział Will.
Rose zadrżała. Musiała zrobić to teraz, bo później nie będzie okazji. Will specjalnie włamał się do Departamentu Aurorów aby porwać Pottera. Nie jest do końca pewny, ale chyba ktoś go widział. Dodatkowo wybrali mało ukryte miejsce – domek w lesie matki Ru. Oczywiście istnieje możliwość, że aurorzy pomyślą, że Will z Ru nie są już razem.
Ich oczom ukazała się dosyć duża polanka, na środku której stał niewielki, drewniany domek. Poszli w jego stronę. Przed drzwiami Rose wyrwała się z uścisku Ru i włożyła maskę, lecz nawet nie ruszyła się. Zniecierpliwiona i wściekła Abedis złapała blondynkę za ramię i wepchnęła do domu. Ru weszła zaraz po niej.

~*~


- Jesteś moim ideałem, Ru – powiedziała mała dziewczynka.
- Idealnie mordujesz, Ru – odpowiedziało sumienie.


- Jak dorosnę, to będę taka jak ty! - zawołała Kelly.
- Będę zabijać mugoli – odpowiedziało sumienie.

- Ty będziesz żyć zawsze! - powiedziała Nicky.
- Zaraz umrzesz, Ru – odpowiedziało sumienie.


~*~

Rose nie chciała go zabijać. Bała się to zrobić, ale nie chciała poczuć na sobie gniewu Voldemorta. Już wyciągnęła rękę w stronę Pottera, już chciała powiedzieć magiczną formułę, gdy usłyszeli kroki w korytarzu.
- Szybciej, Ros – krzyknął Will, jednocześnie unosząc różdżkę w wystraszonego, lecz pogodzonego ze śmiercią Charlesa.
- Opuśćcie ręce! - zawołał jeden z aurorów, wchodząc do pokoju.
- Avada Kedavra! - rozniósł się głos Ru.
I znowu zobaczyła wszystko w spowolnionym tempie. Zielony płomień powoli mknął w związane ciało Charlesa Pottera. Następnie uderzył w jego pierś, a on umarł.
- Eru? - szepnął Amadeusz.
Ale ich już nie było, wymknęli się drugimi drzwiami. Pobiegli w głąb lasu, aby tam spokojnie się teleportować.

~*~

POSZUKIWANY!!!
Zabójca Charlesa Pottera – William Brald cały czas jest na wolności!

Przypominamy: jest to młody mężczyzna (26 lat), ma brązowe włosy, ciemne oczy, śniadą cerę i jest wysoki.

W przypadku spotkania tego mężczyzny należy zachować ostrożność i niezwłocznie skontaktować się z Biurem Aurorów!

NASTĘPNA OFIARA!
Dwa dni temu znaleziono ciało młodej kobiety – Rose Seaclive. Była ona przyjaciółką złapanego wczoraj wieczorem mordercy aurora Williama Bralda. Jak się okazało młoda kobieta była Śmierciożercą i prawdopodobnie była obecna przy śmierci Pottera.

CAŁY CZAS NIE ZNANY TRZECI SPRAWCA!
Aurorzy cały czas prowadzą śledztwo w sprawie trzeciej osoby, która była obecna przy śmierci Charlesa Pottera. Szczegóły na 4 stronie.

ZAGINIONA!
Zaginęła Eruella Abedis – córka aurorki. Ostatni raz była widziana na ulicy Pokątnej miesiąc temu. Od tego czasu nie odezwała się do nikogo z rodziny. Szczegóły na 11 str.

~*~

Płacząc, czytała kolejny nagłówek dotyczący jej ukochanego Willa.

MORDERCA NIE ŻYJE!

Wczorajszego wieczoru Pocałunek Dementora otrzymał William Brald – zabójca Charlesa Pottera. Czy zabójca wyznał dlaczego to zrobił? Czy powiedział kto był trzecią osobą? Szczegóły na 5 str.

- Will, kochany, w co ja cię wpakowałam? - szepnęła, wycierając łzy Ru.
Zgniotła gazetę i rzuciła ją za siebie.
Czekała na godzinę śmierci. Nie, to godzina śmierci czekała na nią.
Mroczny Znak piekł ją co raz bardziej. Ból był nie do wytrzymania. Musi stawić się przed Voldemortem. Zaczerpnęła oddechu i teleportowała się przed siedzibę Lorda. Nie przywitają jej tam, jak zwycięzcę.

~*~

- A więc to ty byłaś trzecią osobą w domu? - zapytał Voldemort. Wszyscy mieli oczy skierowane na Ru.
- Tak, panie. To byłam ja – odpowiedziała Abedis, spuszczając głowę.
- I to Will rzucił zaklęcie?
Ru przełknęła ślinę. Voldemortowi nie można kłamać – zawsze powtarzała Rose.
- Nie, panie. Aurorzy kłamią. Zrobiła to Rose, to było jej zadanie – odpowiedziała lekko, lecz stanowczo Eruella.
- Kłamią... - powiedział powoli Voldemort. - Tyle, że Rose miała we wspomnieniach całkiem co innego...
- Wspomnienia można zmienić – wtrąciła szybko Ru.
- Ona była na to za słaba – syknął Lord. - Nie potrafiła niczego dobrze wykonać.
- Nieprawda! Ona ułożyła cały plan zabójstwa Pottera! - broniła przyjaciółkę Ru. I tak zginę, pomyślała.
- Ale i tak go nie wykonała – stwierdził. - Musiałaś to zrobić, lecz to nie ciebie pocałował dementor. Wiesz czemu, prawda? - Uśmiechnął się kpiąco. - Tam pojawił się Amadeusz i zmodyfikował innym pamięć, aby wiedzieli, że był tam Will, nie ty. Ty już powinnaś być martwa, Abedis – szepnął Voldemort. - Niektóre rzeczy są nieuniknione... Avada Kedavra!
- To będzie takie ekscytujące!
Usłyszała, zanim zaklęcie śmierci trafiło ją w pierś.

~*~

Następny martwy Śmierciożerca!
W ubiegłym tygodniu znaleziono ciało młodej kobiety w lesie. Dziewczyna zginęła od popularnego zaklęcia śmierci. Nie są znane powody jej przedwczesnego zgonu. Rodzina nie pozwoliła, aby podane było jej nazwisko.

~*~

- Samantha, muszę coś ci powiedzieć – odezwał się Amadeusz, siadając obok zapłakanej kobiety.
- Najpierw Will, potem Rose, a teraz Ru. Amadeuszu, ja tego nie wytrzymam – powiedziała, biorąc łyk ciepłej herbaty.
- Kochana, to ważne. Chodzi właśnie o Ru.
Kobieta szybko podniosła głowę, patrząc na niego przemęczonymi oczami.
- Skłamałem, mówiąc, że to Will zabił Pottera – powiedział.
- Co?! Jak mogłeś go o to oskarżyć?! Zginął przez ciebie, idioto! - krzyknęła wściekła Samantha.
- Zrobiła to Ru – powiedział, wstając i podchodząc do kominka. Sięgnął zdjęcie Eruelli. Jeszcze tej z czasów Hogwartu.
- W twoim domku była Rose, Ru i Will. Podejrzewam, że Seaclive miała go zabić, ale stchórzyła. Wyręczyła ją Ru. Chciałabyś, żeby skończyła jak Will? Przez pocałunek dementora? Tak chociaż nie cierpiała...


~*~


Kochana Ru!
Przepraszam, że Cię zabiłam.

Ro.

~*~*~

Nie mogę powiedzieć, że rozdział jest zły. Jest moim skromnym zdaniem dobry.
Na święta miał być takie małe rocznicowe "coś", co by mi pasowało, gdyż w następnym rozdziale wracam do Nicole.
Przyznacie, że szablon jest cudowny?
W końcu pojawiła się zakładka "bohaterowie". Nie liczcie na nic długiego. Cały czas nie mam zdjęć Łapy, ale obiecuję, że kiedyś będą.
I zmieniłam zakładkę "Evanlyn".
Jakież życzenia/zażalenia (te o rzadkim pisaniu się nie liczą!!!)?
Życzę Wam wesołych Mikołajek i smacznego Mikołaja z czekolady. ;)
Evanlyn.

10 komentarzy:

  1. O.o Mnóstwo rzeczy mnie w tym rozdziale zdziwiło, nie powiem... Nie spodziewałam się tak szybko śmierci aż trzech, niemalże głównych, bohaterów. Szczególnie szkoda mi Ru. Była moją ulubienicą. :] Cieszę się, że wrócisz już do Nicole. To, co będzie w kolejnym rozdziale będzie dla mnie z pewnością niemałą niespodzianką. Tak coś czuję. ^^

    "Nie chcę, ale muszę" xdd. Wiesz kot mi się kojarzy? :D Taki pewien pan z wąsami z popularnego serialu komediowego, emitowanego na polsacie ;p

    Hyhy ^.^ Opis wioski i lamenty biednych ludzi bardzo mi przypadły do gustu. Piękne. Takie prawdziwe.

    Ściskam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem do końca pewna, czy Rose, Will i Ru byli głównymi bohaterami. Śmierć Eruelli jest ważna, ponieważ od niej wszystko się zaczęło. Sprawdziłam w notatkach, co będzie dalej i może zaskoczyć. Aczkolwiek najlepszy jest rozdział ostatni (jeszcze nie jestem pewna numerów; tak, umiem liczyć XD).

      Nie oglądam seriali. No okay, tylko dwa: "Pierwsza miłość" i "Na dobre i na złe". Resztę jak oglądam, to ciągle pytam mamy: "A o co chodzi?", "To rodzeństwo?", "Co jej się stało?" itp., a mama zawsze na to: "Tak/Nie.", "Mogłaś oglądać.". XD

      Skąd wiesz, że opis wioski jest realny? Czyżbyś w premierę ostatniej części Harry'ego pojechała z zielonymi petardami do sąsiedniej wioski i udawała Śmierciożercę?

      Duszę,

      Usuń
    2. Chodzi mi o takiego pana, co pije Mocnego Fula, jest bezrobotnym alkoholikiem i leniem :D Już chyba wiesz, o kogo chodzi :)

      Byłam! *.* Byłam, byłam. A Śmierciożerca dalej jestem. Ale ćśś.

      Usuń
    3. Ach... Kiedyś on mnie uczył w-f, znaczy chłopaków, ale ja też tam byłam. Znaczy nie byłam z chłopakami, ale my mamy wspólnie w-f. XD

      Okay, będę cicho. ^,^

      Usuń
  2. Pisz takie rozdziały częściej. Spodobało mi się! Pomimo tego, iż się pogubiłam kto jest kim, uwielbiam czytać Twoje dzieła - czego nie widać, bo zazwyczaj zaglądam na blogi późno.
    Szablon jest cudny!

    Wesołych Świąt, bliźniaczko kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie pogubiłaś się przez to, że gdzieś imiona pomieszałam. Dopiero w połowie rozdziału zauważyłam, że miast o Ru piszę o Kelly. - , -

      Usuń
  3. Dobra zacznę jak zwykle, od przeprosin. Zawsze wypada mi z głowy, że powinnam czytać wasze blogi i przypomina mi się po tygodniach, lub po prostu nie mam czasu, ale w sumie co Cię to obchodzi xd No ale tak, przepraszam.


    Teraz rozdział. Racja, nie jest zły, jest cudowny! Od dawna nie czytałam czegoś z tak zapartym tchem. Szkoda tylko że to taka skrócona historia, bo tak właściwie to super pomysł na coś większego. Ale serio miałam ciary. Podobały mi się dwie rzeczy strasznie: sumienie, które nie dawało o sobie zapomnieć i te powtórzenia, wypowiedzi bohaterów. szczególnie to pierwsze... " To będzie takie ekscytujące ". Ale mimo że to wszystko skończyło się tak dramatycznie... najpierw dziewczyna stała się kimś, kim raczej nie chciała być, potem kolejno traciła wszystkich na której jej zależało (metaforycznie matkę, czy też rodzinę, potem dosłownie przyjaciółkę i ukochanego), strasznie mi się to podobało, przemyślane. A na koniec Voldemort zabrał jej wszystko, co miała. Życie. Brawo, brawo, super rozdział. Oby takich więcej:D

    A teraz życzę weny, całusy przesyłam, jeszcze raz przeprosiny i wesołych, spóźnionych, świąt i udanego sylwka :*

    ps. napisz kiedyś do moi [mła]. hehe

    Całusy,
    Lillane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam ten komentarz...
      Cóż, do Ru jeszcze wrócę pod koniec, ponieważ rozmowa z Voldemortem nie jest kompletna. Wiesz, nie wiem co dalej napisać. Czytam ciągle Twój komentarz i nie wiem co powiedzieć. Ech...
      Ściskam,
      Ev.

      Usuń
  4. To nasza mała przyjaciółka, chce jeść śmierć ?! Cholera, moja krew! To takie ekscytujące, że oni mordują mugoli, ta adrenalina, te krzyki, jęki, wrzaski! Wszystko co puste nastolatki lubią najbardziej <3 Skąd przyjaciele i rodzice mogą wiedzieć, czego chce dorastające dziecko ? Przecież to jasne, że chce zabijać, napadać na wioski i gwałcić mugoli w krzakach, kto z nas w dzieciństwie o tym nie marzył!?

    Zabić Charlusa Pottera. Zabić Charlusa Pottera? Zabić Charlusa Pottera! Niby czemu płaczesz idiotko, to twoja wielka szansa! Nie tego chciałaś? Jak można się zastanawiać, na takie decyzje z góry odpowiada się twierdząco ! Izka…kogo ty stworzyłaś?! Jakiś margines społeczeństwa, nie chce zabić Pottera!
    ...

    Zabiła go? Oo tego bym się nie spodziewała. Nagła zamian akcji i nawet sarkazm potrafi człowieka opuścić…

    ...

    Ochłonęłam, pomedytowałam i powróciła moja ironia.

    Ja wiem czemu nie pocałował ją dementor! Eh, Ru, myj zęby to i takie zaszczyty cię dosięgną. Voldi, ostatnio jakiś pełen kpiny. Wywija różdżką na lewo i prawo, zabija, śmieje się, ekscytuje. Ale Spokojnie, go też niedługo dopadnie kryzys wieku średniego!
    No i Amadi się wydał, kretyn. A miało być tak pięknie...

    Że niby uważasz, że ten rozdział jest dobry? Żartowniś z ciebie, on jest zajebisty. Mmmmm, Mikołaj z czekolady, mmmm, popatrz tylko ile straciłam nie czytając na bieżąco :c Zaraz idę do Biedronki, zakupić sobie jakiegoś przeterminowanego mikołajka, żeby i mi spełniło się twoje życzenie, czemu zawsze mam być gorsza!?

    Rozdział zadziwiający, te nagłe zwroty akcji, powiem ci, że dobrze to rozegrałaś. Nawet taka niezorientowana osoba jak ja, mogła ogarnąć o co chodzi, było ciężko, ale mogłam!
    Więcej takich rozdziałów, a niedługo twoi czytelniczy na lekcjach języka polskiego, będą opisywać cię jako ulubioną autorkę : )

    Ściskam i całuje
    Twoja głodna Lagartta ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ot, na przykład ja nigdy nie marzyłam o mordowaniu i gwałceniu Mugoli w krzakach. Jestem dziwna? A co (niektórych) rodziców obchodzi, że córka chce być mordercą? Ma być ginekologiem i kropka!
      Ekhe, jestem Evanlyn, skarbie.
      Nie chcę cię obrazić, ale Twój sarkazm nawet nie jest śmieszny i sarkazmowaty... Serio...
      Ta ironia też nie jest ironiczna.
      A nie pomyślałaś, o Pani Władco Ironicznego Sarkazmu, że dementor jej nie pocałował, bo:
      a) nic jej nie udowodniono (że była na miejscu śmierci Pottera),
      b) nie łapali jej, bo niby za co?
      Smacznego.

      Usuń

Obserwatorzy