9/22/2012

Rozdział 2

Otworzyła drzwi domu i weszła do środka. Zamknęła je cicho. Zapaliła świece różdżką i weszła do salonu. Omiotła wzrokiem nieskazitelny porządek. Uśmiechnęła się pod nosem. Amadeusz kłamał, nie nasłał na nią aurorów tydzień temu. On podejrzewa, a to źle. Nie chce skończyć tak jak Ru, nie chce jeszcze bardziej unieszczęśliwić matki, chociaż jej nienawidzi. Nie jest egoistką.
Ostrożnie kierowała się do schodów prowadzących na piętro. Rozglądała się. Bezpieczeństwa nigdy za wiele.
-  Homenum Revelio – powiedziała. Odczekała kilka sekund, po których nic się nie stało.
Wbiegła schodami na górę. Skręciła w lewo i chwyciła klamkę pierwszych drzwi. Nacisnęła ją, ale ta nie puściła. Dziewczyna westchnęła, odgarnęła z twarzy niesforny brązowy kosmyk.
Alohomora, pomyślała, wskazując różdżką klamkę. Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Popchnęła je jedną ręką i weszła do środka. Panował tu nieokrzesany bałagan. Westchnęła przeciągle i zapaliła świecie. Na podłodze leżała pokaźna sterta ciuchów. Toaletka była zawalona kosmetykami, na których leżała maska. W otwartej dębowej szafie wisiał strój Śmierciożercy trochę brudny od błota.
- Chłośczyść – wyszeptała, celując różdżką w szatę.
Wymijając przedmioty i ubrania leżące na podłodze, podeszła do szafy i ściągnęła szatę. Przebrała się i sięgnęła z toaletki maskę. Wyszła z pokoju, zamykając drzwi zaklęciem. Weszła szybko na strych sprawdzić, czy na pewno nikogo nie było w domu. Gruba warstwa kurzu na meblach i podłodze była niezaprzeczalnym powodem tego, że nikt nie zaglądał tu od dłuższego czasu. Zeszła po drabinie na dół. Wyszła z domu i rzuciła kilka dodatkowych zaklęć na dom. „Gnij w piekle, Amadeuszu”, pomyślała.
Poszła w stronę parku. Księżyc oświetlał jej drogę. Westchnęła głośno.

- Skończysz jak Ru! - krzyknął.
Brązowowłosa wzruszyła ramionami.
- Ru została zaatakowana przez Śmierciożerców, Amadeuszu – powiedziała spokojnie, przeglądając papiery. - O, tu nikt nie podpisał – mruknęła, odkładając pergamin na róg biurka.
- To jest oficjalna wersja. Znasz tą prawdziwą, nie?
Pokręciła przecząco głową. Wstała, wzięła plik papierów i włożyła do jednej z licznych szuflad, stojących pod ścianą.
- Mama mi nigdy nie powiedziała, jak naprawdę zginęła Ru – odpowiedziała, siadając. - Jakoś nie znalazłam jeszcze czasu, aby poszukać tego w archiwum – dodała, podpisując się na pergaminie.
- Wiem, że wiesz. Ale nie wiem skąd – odparł oskarżycielsko Amadeusz.
- Nie masz czego dowiadywać się, przyjacielu mojej matki – powiedziała, akcentując słowo „przyjaciel”.
Zignorował uwagę dotyczącą jego kontaktów z jej matką i kontynuował:
- Jest coś z tobą nie tak, Kelly. Z Ru też tak było... A może...?
- Och, przestań! - krzyknęła, uderzając dłońmi w blat biurka. - Wiem, że mnie nienawidzisz! Ale to nie jest żaden powód, aby sądzić, że jestem Śmierciożercą!
- Nie wierzę ci – syknął i udał się w stronę drzwi. Na odchodnym powiedział: - Uważaj na aurorów w domu!

Szła przez ciemny las. Konary drzew skrzypiały złowrogo, a każdy szelest budził niepokój. Pal licho zaklęcia, pomyślała, gdy potknęła się o leżącą gałąź. Postać ubrana tak samo jak ona stała pod drzewem.
- Łaskawie przyszłaś – syknęła kobieta, gdy Kelly podeszła do niej.
- Niby czemu łaskawie, Bello? - zapytała zdziwiona dziewczyna. - Mówiłam przecież, że będę – dodała spokojnie.
- Ach... To nie wiesz jeszcze o planach. - Uśmiechnęła się złośliwie. Złapała ją za ramię i popchnęła. - Idziemy – syknęła.
- Nie musisz mnie prowadzić. Wiem, gdzie to jest.

Pomieszczenie wydawało się niewielkie, patrząc na liczbę osób znajdujących się w nim. Ludzie siedzieli przy długim, prostokątnym stole. Ci, którzy byli tu pierwszy raz z zaciekawieniem przyglądali się wzorom na ścianach trochę przykrytych kurzem i pajęczynami. W rogach pomieszczenia i nad stołem lewitowały świece.
Mężczyzna w długiej, czarnej szacie mówił coś, chodząc za plecami zgromadzonych. Patrzył zgorszony czerwonymi oczami na osoby, które bardziej zainteresowały pajęczyny, niż jego przemówienie, aczkolwiek nie zwracał im uwagi.
- Dzisiaj nie mamy żadnego gościa, a bardzo szkoda – powiedział. - Za to przedstawię wam mój plan na najbliższe miesiące. - Usiadł na swoim krześle. - Mimo naszej potęgi jesteśmy nieliczni. Potrzebujemy więcej sprzymierzeńców. Postanowiłem ich znaleźć w Hogwarcie.
Kelly zadrżała, przypomniała sobie o rodzeństwie, które powinno tam być bezpieczne.
A Susanne znowu miała rację. 
- Z tego co wiem – kontynuował - to niektórzy z was mają tam znajomości. Abedis, o ile mnie pamięć nie myli, twoje rodzeństwo próbuje nauczyć się czegoś w tej szkole – powiedział z akcentem na „próbuje”. Spojrzał na Kelly.
- Tak, panie – odpowiedziała, starając ukryć drżenie głosu.
- Wszyscy w Gryffindorze? - dociekał dalej.
- Yyy... Nie, panie – powiedziała. - Nicole w Gryffindorze, Emma i Aaron w Ravenclawie – dodała, wyprzedzając następne pytanie.
Voldemort kiwnął głową.
- Mnie interesuje tylko Nicole, bo jest w ostatniej klasie. Jak twój kuzyn, Bellatrix – powiedział, a Kelly odetchnęła z ulgą. Nie chciała więcej pytań, dotyczących jej rodziny.
- Ale on jest wydziedziczony, panie. Większe nadzieje pokładałabym w jego bracie Regulusie.
- Nigdy nie jest za późno na przejście na naszą stronę.

Tydzień wcześniej



Susanne usiadła na miękkiej, zielonej kanapie w salonie Kelly.
- Śpiesz się z tą kawą, to ważne! - krzyknęła do przyjaciółki.
Chwilę później przyszła Kelly z dwoma lewitującymi kubkami. Postawiła jeden przed Suzy, a drugi naprzeciwko i usiadła.
- Napisz list do Nicky, to ważne – powiedziała Susanne, mieszając kawę.
- Och, po jaką cholerę – westchnęła Kelly, rozkładając się wygodnie na fotelu.
- Robi się niebezpiecznie. Powinnaś to wiedzieć, przecież jesteś Śmierciożercą.
Kelly westchnęła przeciągle.
- Wiem jaka jest sytuacja. Voldemort atakuje mugolskie wioski. Czarodzieje nie są bezpieczni, nawet Śmierciożercy. Ministerstwo staje na głowie, jak ich pokonać i jak nie siać zamętu. Aurorzy podejrzewają wszystkich o bycie po stronie Voldemorta. Rodzice najchętniej powysyłaliby dzieci do Hogwartu i ich tam zostawili, aby nic im się nie stało. A Dumbledore nie robi nic. Tak to wygląda Suzy, właśnie tak.
Susanne pokręciła przecząco głową. Upiła łyk kawy i powiedziała:
- Trochę się mylisz, Kelly. Podobnież dyrektor coś tam planuje, ale co, to już nie wiem. W Hogwarcie, wbrew pozorom, nie jest tak bezpiecznie. Jest tam dużo dzieci Śmierciożerców bądź ich znajomych. Wiesz, że oni mogą zacząć przeciągać na swoją stronę. Napisz do Nicky, napisz jej, że ma uważać.
- Jasne, Suzy, jasne.

Trzy dni po spotkaniu Śmierciożerców 



Kelly weszła do małego, zakurzonego pomieszczenia. Na środku stał mały stolik, na którym leżał pergamin i pióro. W pomieszczeniu lewitowało kilkanaście świec. Na jednym z dwóch krzeseł siedział Lord Voldemort.
- Wzywałeś mnie, panie? – zapytała Kelly, omiatając szybko wzrokiem pomieszczenie. Bała się jakiejkolwiek zasadzki.
- Tak, Abedis – powiedział i gestem pokazał jej, aby usiadła. Gdy to zrobiła, kontynuował: - Doszły mnie słuchy, że wysłałaś jakiś czas temu list do Nicky, w którym piszesz, że ma uważać na Śmierciożerców... Przez ten list mój plan nie uda się... W co ty pogrywasz, Abedis? Chyba nie chcesz skończyć jak Ru? - zapytał, wyciągając różdżkę.
- Nie, panie. - Przełknęła ślinę. - Nie chcę...
Voldemort obrócił położył powoli różdżkę na stoliku.
- Napisz do niej list, że się myliłaś. Teraz!!! - krzyknął. - Crucio!
Kelly upadła na ziemię i zaczęła krzyczeć i zwijać się z bólu. Gdy zaklęcie przestało działać, Voldemort kazał jej wstać i napisać list.
- Masz jej napisać, że się myliłaś! Że ona ma być po mojej stronie!
- Nie chcę! Nie chcę żeby skończyła, jak Ru i ja! - krzyknęła Kelly, wiedząc czym to się skończy.
- Crucio! - syknął Voldemort w odpowiedzi.
Kelly z powrotem upadła i zaczęła krzyczeć. Po twarzy spływały jej łzy, wiedziała, jak to się skończy.
- Jeszcze raz, a wszyscy skończycie jak Eruella – powiedział Voldemort. - Pisz!!!

~*~

Przepraszam, ale straciłam serce.

10 komentarzy:

  1. Jak to straciłaś serce ? Mam nadzieje , że nie chcesz usunąć bloga !? Proszę nie załamuj mnie !

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka trochę mroczna. Cała jest o śmierciożercach. Podoba mi się ;) Czytałam jednym tchem. Znalazłam kilka błędów, ale to jakieś powtórzenia...
    Jak to straciłaś serce? Tylko nie pisz, że do bloga! Masz go doprowadzić do końca!!! Komentarz wyżej napisałaś, że nie usuniesz bloga, czyli co? Zawieszenie? ;(

    Odzyskaj serce!
    Buziak ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie mam zamiaru zawiesić. Będę pisać dalej, aczkolwiek nie obiecuję, że rozdziały będą pojawiać się częściej.

      Usuń
  3. Co się z tobą dzieje ? Jakie serce, do czego? Tak na marginesie - strasznie rzadko piszemy, prawie wgl. wiem, że to częściowo moja wina, ale brakuje mi tego. -_-
    A tak do notki : Fajnie przeczytać troche o Kelly, o pobocznym temacie i wgl. Trochę przeraża mnie koncepcja Voldemorta, ale strasznie mnie to intryguje hehe. + Ru. Nie mam pojęcia kim była i co kryje się za tą retrospekcją.
    Bardzo fajnie :>

    Czekam na kolejny wpis, i na pogaduszki na gadu .
    Pozdrawiam,
    Lillane. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wreszcie jakieś mądre pytanie.
      Straciłam serce do Harry'ego Pottera, o.
      O Eruelli trochę więcej będzie w rozdziale trzecim. Ru będzie wspomniana wielokrotnie całym FF.
      Do Nicky powrócę dopiero w rozdziale czwartym, i o ile dobrze pamiętam, nie będzie więcej rozdziałów w całości poświęconych komu innemu.

      Usuń
  4. O, nie, tak być nie będzie! xd. Masz natychmiast odzyskać serce do HP, do tego opowiadania i pisać baaaaaaardzo często. :] Dobra, chcieć to ja se mogę. ^^
    Miło było przeczytać o Kelly, w sumie lubię tę postać. Notka bardzo mhroczna, ale to też mi się podoba. :D Ciekawe co dalej stanie się z Nicky, czy siostrze uda się ją jakoś uratować, czy też nie...
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym odzyskaniem serca do HP to bardzo trudno będzie... Historię cały czas lubię i nie mogę się doczekać, aż ją ukończę (nie w tym sensie, że mnie męczy; po prostu podoba mi się koniec, tak samo jak u Lily). A o częstym pisaniu się nie wypowiem. W ogóle warto cieszyć się, że dodaję coś raz na dwa miesiące. Nie wiem, czy to cię pocieszy, ale MOŻE coś dodam w przyszłym miesiącu. (Biorę urlop, nie ma bata).
      Chętnie odpowiedziałabym na dalszą część komentarza, ale to moja tajemnica (zawodowa).
      A teraz zapraszam Cię tak oficjalnie do mojej Lily, którą chyba przez przypadek zabiję. - , -

      Usuń
  5. Amadeusz, hoho, czemu to imię mnie śmieszy ? ;_;
    Mroczny początek, wczułam się, ale przeszkadzało mi to, że ona ciągle wzdycha. Najwyższy czas skończyć z tym porannym … zresztą, nie ważne, czytam dalej.
    Co tam przemówienie, pooglądam sobie pajączki, już one są bardziej fascynujące.
    „Nigdy nie jest za późno na przejście na naszą stronę.” – mocne słowa! Ale Voldek, chyba nie pomyślał o tym, że nie wszyscy mają ochotę siedzieć w zakurzonej sali. Przecież ktoś może mieć alergie !?
    Susanne, w końcu i ona się pojawiła! Te jej ciągłe powtarzanie, że coś jest ważne, eh, czy ona nie rozumie, że to może źle wpływać na psychikę innych ?! Taki nacisk nie jest właściwy z kontekstu psychologicznego.
    Właściwie, to czemu wszędzie coś lewituje? Jak nie kubki, to świece…coś mi się wydaje, że ktoś tu powinien odstawić pewne używki. Zakurzone pomieszczenie i jak zawsze spotykamy naszego przyjaciela, tylko on preferuje takie nastrojowe miejsca, a niech ktoś jeszcze spróbuje powiedzieć, że Voldi nie jest romantykiem! Crucio, crucio, lubie takich brutali.<3 Z drugiej strony, coś się dzieje z naszym mistrzem. Chyba tylko ja rzuciłabym się objęcia śmierciożerców, gdyby nagle moja siostra odwołała swoją wcześniejszą przestrogę …

    Widać, że straciłaś serce, co nie zmienia faktu, że częściej powinnaś je tracić. Takie pełne napięcia rozdziały bardzo pobudzają wyobraźnie, jestem z ciebie dumna!
    Swoją drogą, bardzo żałuje, że nie czytałam wcześniej, bo dużo straciłam, ale bez paniki, nadrabiamy !
    Buziaczki – opóźniona Lagartta <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że nadrobisz. Wiem.
      Nie wiem czemu imię "Amadeusz" Cię śmieszy. Dla mnie jest w miarę normalne, o. Ekhe, co Voldemorta obchodzi czyjaś alergia? A wszystko lewituje, bo to są czarodzieje. Po co mają stawiać świeczki na szafach, jeżeli mogą lewitować? Po co mają dźwigać kubki z herbatą, jeżeli mogą lewitować?
      Nie jestem do końca pewna, czy zrozumiałaś, o co mi chodziło ze stratą serca...

      Usuń

Obserwatorzy