7/28/2012

Rozdział 1

Wiadomo kto to pisał. Pojawiają się słowa niecenzuralne. Bez dedykacji.
_______
2 września 1976 roku

Szatynka siedziała oparta o łóżko zgubiona w swoich myślach. Wiedziała, że wczorajszego wieczoru popełniła błąd, który zostawi piętno na jej dalszym życiu. Słysząc dźwięk otwieranych drzwi, podciągnęła nogi pod szyję, obejmując je rękoma. Smuga światła ukazała starannie zasłane łóżko i czubek głowy szatynki. Osoba, która otworzyła drzwi cicho weszła do środka i machnięciem różdżki zapaliła świece od żyrandola. Pomieszczenie było duże. Na środku każdej ściany stało starannie zasłane łóżko z czerwonym baldachimem. Po prawej stronie miejsc do spania, stała duża, przestronna szafa, a po lewej ciemna komoda. Ściany były złoto – czerwone, a co kilka centymetrów wisiało godło Gryffindoru. W rogu, obok drzwi do łazienki, stały cztery kufry.
Podeszła do siedzącej na podłodze dziewczyny i usiadła obok niej. Patrzyła na szatynkę szarozielonymi oczami, oczekując, że ta odezwie się pierwsza. Westchnęła, odgarniając blond loki.
- Nie powiedziałaś o wczoraj – odezwała się w końcu blondynka.
Szatynka wyprostowała nogi i rzuciła krótkie spojrzenie niebieskimi oczami. Wzruszyła ramionami.
- Nie muszę się tobie spowiadać. To moja sprawa, co robię – stwierdziła niezbyt miłym tonem.
„Jak zawsze”, pomyślała blondynka. Nigdy nikomu nic nie mówi, popełnia błędy świadoma tego, lecz za nic się nie przyzna. Szuka pocieszenia – błąd, nie szuka - ma pocieszenie w ramionach pierwszego lepszego chłopaka. Zadowolona zostawia go, wracając do Blacka. Znowu popełni błąd i idzie do pierwszego lepszego. I tak w kółko.
- Wiesz, że powiedziałaś trochę za dużo?
Szatynka pokręciła przecząco głową.
- Nie, nie powiedziałam za dużo! - zaprzeczyła, podnosząc głos. - Powiedziałam w sam raz! - krzyknęła. - Tylko w nieodpowiednim czasie – dodała szeptem, spuszczając głowę.
Blondynka chciała przytulić przyjaciółkę, lecz ta lekko ją odepchnęła.
- On tylko myśli, że coś cię ugryzło, że ci przejdzie – powiedziała ostrożnie, obawiając się reakcji przyjaciółki.
- Myli się – stwierdziła spokojnie, ku uldze blondynki. - I to cholernie się myli. Zaczynam od nowa, Mela, i tym razem zrobię inaczej – dodała dumnie.
Blondynka uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Ile razy już to słyszała? Piętnaście, a może nawet więcej! Tylko zawsze była chociażby trochę pijana...
- On chciał ci się w tym roku oświadczyć... - powiedziała, widząc iż szatynka nie jest bardzo zdenerwowana.
- Niech się wali... - warknęła buntowniczo. - Nie chcę od niego nic. Niech znika! Niech...
- Tak, zrozumiałam – szybko przerwała jej litanię Mela. Wiedziała bardzo dobrze, że brunetka zacznie używać co raz ostrzejszych słów, a jak wbije się w rytm, to nie będzie mogła przestać.
- Zejdziesz na imprezę, Nicky? - zapytała blondynka po chwili milczenia. - Nawet ta ruda Evans dobrze się bawi.
- Nie – zaprzeczyła dziewczyna, odgarniając czarne włosy z twarzy. - Niech się bawi, kiedyś musi. Ty też idź, ja tu posiedzę. - Uśmiechnęła się słabo.
Mela wzruszyła ramionami, wstała i wyszła z dormitorium.
Nicole skłamała. Wcale nie sądziła, że nie powiedziała za dużo. Popełniła błąd, lecz czasu nie cofnie. Kiedyś zapłaci za wszystkie swoje błędy...

- Mam ciebie czasami dosyć! - krzyknęła głośno Nicole. Patrzyła z nienawiścią na twarz swojego chłopaka.
- Akurat – prychnął.
- Jaki ty jesteś głupi! Do potęgi, normalnie – krzyknęła tupiąc nogą.
Zaśmiał się, co jeszcze bardziej ją rozjuszyło. Odsunęła się od niego kilka kroków i obróciła się. Wciągnęła ze świstem powietrze i głośno je wypuściła. Odwróciła się i ze złością spojrzała mu w oczy. Uśmiechnął się delikatnie.
- Wiesz co? Zrywam z tobą!
Spojrzał na nią zaskoczony, a chwilę później wybuchnął śmiechem.
- Znowu? - Zachichotał. - Robisz to praktycznie co tydzień bez powodu! Na mnie to już wrażenia nie robi...
Nicole wzruszyła ramionami.
- Żebyś chociaż powód miała... - westchnął.
Nicky uśmiechnęła się kpiąco.
- Mam powód – powiedziała poważnie, nie odrywając wzorku od rozmówcy. - Nie nadajesz się do związków.
Wytrzeszczył na nią oczy, sekundę później na jego ustach pojawił się kpiący uśmieszek.
- Osoby takie jak my nie rozumieją słowa „miłość” - powiedziała smutnym tonem. - Stajesz się podobny do reszty – westchnęła. - I już się tego nie pozbędziesz...
Syriusza zamurowało. Nienawidził, gdy porównywało się go do jego rodziny, a tym bardziej, gdy mówiono, że staje się taki sam. On jest inny i w to głęboko wierzył.
- Jesteś bezczelna! - krzyknął. W jego oczach pojawiły się groźne iskry. - Pieprzysz się z każdym, kto wpadnie w twoje ręce! Traktujesz facetów jak zwykłe zabawki! Lista twoich kochanków, jest tak długa, że...
- Nie zapominaj, że ty również masz swoją pozycję na liście – powiedziała smutno. Bardzo chciałaby zmienić czas i opinię. Żałowała niektórych swoich zachowań. Popełniła wiele, wiele błędów i chciałaby je teraz naprawić, ale jest już za późno. - A gdyby spisać wszystkich po kolei – kontynuowała - miałbyś kilka miejsc.
Zbliżył się do niej i popchnął ją na ścianę. Oparł ręce obok jej głowy i wyszeptał:
- Nigdy, ale to nigdy, nie porównuj mnie do mojej rodziny i...
- … i nigdy nie mów mi prawdy prosto w oczy – dokończyła szeptem. Odepchnęła go i poszła w stronę wieży Gryffindoru.
- Dziwka! - krzyknął za nią, ale jej już to nie interesowało. Powiedziała słowo za dużo i bardzo dobrze o tym wiedziała.

Muzyka w Pokoju Wspólnym Gryfonów wydobywała się z głośników. Uczniowie albo tańczyli, albo jedli i pili, albo rozmawiali. Ale nikt jeszcze nie zasnął. Za prędko.
W rogu pomieszczenia rozmawiało dwoje chłopaków – Syriusz i James. Ten pierwszy coś opowiadał, drugi słuchał i co jakiś czas potakiwał.
- Widzisz co z niej za suka? - dodał na koniec.
James nie odpowiedział. Również zauważył, że Łapa się zmienia, ale nie na lepsze. Nie przyszła mu myśl o podobieństwie do Blacków, lecz po słowach Nicky dojrzał to.
- Cóż, pewnie była zła na ciebie – stwierdził Rogacz.
- Zła – prychnął Syriusz. - Nic jej takiego nie zrobiłem!
„Mylisz się”, powiedział James w myślach. W wakacje co najmniej raz w tygodniu się spotykali i za każdym razem na „do widzenia” kłócili się. Nicky przez to stała się jeszcze bardziej drażliwa. Patrzyła czasami na niego z urazą, ale on nie dostrzegał nic w złego w ciągłym podrywaniu jakieś obcej dziewczyny. Całkiem normalne było, że spotykał się z uroczą blondyną na oczach Nicoli. Zdziwił się, gdy ta zrobiła mu awanturę.
„Nie docenia jej”, przeleciało Jamesowi przez głowę. I było to prawdą. Nicky dla Syriusza porzuciła wszystkie flirty i stała się wierna, jak nikomu innemu. Rozporządzała starannie swój wolny czas, aby poświęcić go równo Meli i Łapie, a także rozrywkom. Tylko czemu on tego nie doceniał? Zawsze chciał z nią być, ale jak już się zeszli, to ma ją w dupie. I to denerwowało Nicky...

Hałas otwieranych drzwi, obudził śpiącą na podłodze Nicky. Przetarła zaspane oczy i wstała. Spojrzała w stronę drzwi. Stała w nich Lily. Miała potargane włosy i niewyraźny uśmiech. Zapaliła różdżką świece i omiotła zielonymi oczami pomieszczenie. Zatrzymała wzrok na Nicky.
- A ty nie na dole? - zapytała. Chociaż wyglądała na pijaną, mówiła normalnie.
Nicole uśmiechnęła się pod nosem.
- Nie widać? - odpowiedziała pytaniem, siadając po turecku na łóżku.
Lily oparła się o framugę drzwi. Spojrzała na szatynkę badawczo.
- Brakuje cię tam na dole. - Widząc, że Nicole chce zaprzeczyć, dodała szybko: - Nie chodzi mi o Syriusza. Debil, ot co! Inni chłopacy pytają się o „cudną Nicky”.
Nicole zaśmiała się głośno. Ostatni raz poświęciła czas „innym” mniej więcej rok temu. „Na pewno się stęsknili”, pomyślała, uśmiechając się na samą myśl. Szybko spoważniała i odpowiedziała:
- Od kiedy o nich i o mnie martwisz? - zapytała podejrzliwie.
Evans zaśmiała się. Pokręciła głową i powiedziała, że James powiedział jej o kłótni. Skomentowała całą sprawę, ale Nicky zrozumiała z tego tylko tyle, że Evans popiera jej słowa.
- Należało się kretynowi! Niech pozna prawdę o samym sobie, ha!
Kącik ust Nicky poderwał się w górę. Zawsze miała Evans za „zimną sukę, nienawidzącą Pottera”. Pijana Lily była inna. Fajniejsza.
Nicky gwałtownie się poderwała. Wyszła z dormitorium, łapiąc Lily na nadgarstek i ciągnąc na dół. (Evans w pośpiechu trzasnęła drzwiami).
- Co ty robisz? - zapytała ze śmiechem.
- Zaszczycę cię i poznasz „innych” - odparła ze śmiechem.
Evans nic nie odpowiedziała. Zadowolona posłusznie pozwoliła prowadzić się znienawidzonej koleżance.

- W końcu masz czas dla nas – szepnął jeden z „innych” Nicky do ucha. Objął ją w pasie i posadził sobie ją na kolanach. - Dawno z nami nie gadałaś. Kilku odeszło.
- Zauważyłam – powiedziała, uśmiechając się. Zdjęła ręce Josha z talii, wstała i usiadła naprzeciwko. Mrugnęła do niego i wskazała głową Lily, która rozmawiała z trzema „innymi” na raz.
- Niech się dziewczyna w końcu wybawi – mruknął chłopak, puszczając Nicky oczko. - Nie oberwę od Blacka? - zapytał po chwili milczenia.
Nicky oderwała się od obserwowania innych. Widziała Melę tańczącą z jakimś chłopakiem.
- Nie – odparła ponuro Nicky. - Nie jesteśmy już razem. - Wzruszyła ramionami.
Joshowi cisnęło się na usta słowo „znowu”, ale nic nie powiedział. Był przyzwyczajony do ciągłych rozstań między Blackiem a Abedis. Zresztą, dla kogo była to nowość? „Wraca stara, świetna Abedis. Ile można czekać?” przemknęło przez myśl Joshowi.
Reszta wieczoru była nudna. Cały czas rozmawiali i pili, lecz Nicky starała się być trzeźwa do końca, z porównaniem do Blacka, który spał za kanapą.

Obudziło ją ciche postukiwanie w szybę. Otworzyła i szybko przetarła oczy. Zerknęła na okno, pod drugiej stronie pukała sowa z listem przywiązanym do nóżki.
- Co za hałas – mruknęła posępnie Mela, wstając i otwierając okno sówce. Blondynka wzięła list i pozwoliła ptaku odlecieć.
„Nicole Abedis” przeczytała napis na kopercie. Podeszła do śpiącej przyjaciółki i kilka razy klepnęła ją w ramię.
- List do ciebie – powiedziała do zaspanej Nicky. Dała jej list do ręki, gdy ta usiadła i poszła dalej spać.
Nicky otworzyła kopertę i z lekkim uśmiechem na twarzy zaczęła czytać treść.

Kochana Nicky!
Ledwo co rozmawiałyśmy, a ja już piszę do Ciebie list. Głupie, prawda? Zacznę od dyrdymałów, na pewno mama Ci to mówiła.
Nie wpadaj w zbytnie kłopoty, niech dobrze zapamiętają Cię na ostatnim roku. Ucz się jak zawsze, Twoje wyniki i tak zawsze były zadowalające (aczkolwiek zawsze możesz lepiej, Mała). Nie uprzykrzaj Em życia w Hogwarcie, niech dziecko ma dobre wspomnienia. Jacka zostaw w spokoju, na głupotę nic nie poradzisz. I nie wydzieraj się tyle na biednego Syriusza, raczej dobrze słyszy.
Mama to pewnie lepiej ujęła w słowa, ale wiesz, że nie lubię pisać listów, ani nikogo pouczać. Wiesz przecież o co chodzi, nie?
W tym liście chcę Ci coś ważnego napisać. Nie chciałam Ci tego mówić, bo od razu zadałbyś miliony pytań, a tego za wszelką cenę chcę uniknąć.
Wiesz, że jestem przyszłą Niewymowną i wiesz, że mam dostęp do znacznie lepszych informacji niż dziennikarze. Dlatego jak każdy Cię ostrzegam. Tak, przed Sama-Wiesz-Kim i Śmierciożercami. Nie prawda, że wszyscy chodzą ubrani w czarne peleryny i mają maski. Sługą Sama-Wiesz-Kogo może być Twój sąsiad, miły chłopak (wiem, że nie mamy takowego sąsiada, ale to tylko porównanie). Miej się na baczności, i ufaj tym osobom, którym prędzej ufałaś. Nie dopisuj nowych osób do listy zaufanych.
I uważaj na Ślizgonów, to najważniejsze. Powinnaś wiedzieć dlaczego.
Zdradziłabym Ci więcej rzeczy z Departamentu Tajemnic, ale niestety nie mogę. Nie pytaj się mnie o nic, co tyczy się Sama-Wiesz-Kogo. Zajmuje on bardzo wiele miejsca w Departamencie, ale nic zdradzić nie mogę.
Powtarzam: UWAŻAJ! Ślizgoni mogą wykonywać Jego polecenia. Nie ignoruj moich słów, Nicky.
Przeczytaj to jeszcze raz, zapamiętaj i spal w kominku.
Kelly

„Gadanie, ile razy ja to słyszałam?” pomyślała Nicky, czytając jeszcze raz list od siostry. Zerknęła na zegarek. Czwarta nad ranem. „Nie zasnę” powiedziała w myślach. Wstała i poszła do łazienki umyć się i przebrać. Cicho wymknęła się z dormitorium i poszła na błonia.

___________
Tak kończę długo wyczekiwany rozdział pierwszy. Pracuję nad zakładką „Bohaterowie”, pojawi się ona po rozdziale trzecim. (Nie spodziewajcie się długich opisów).
Dodałam zakładkę Subskrypcja. Zainteresowanych zapraszam.
Rozdział nie sprawdzony, Pani Beta miała pilny wyjazd i wyjechała. Sprawdzi po powrocie (mam taką nadzieję).
Mam pisać tytuły rozdziałów czy same numerki wystarczą?
Do napisania!
Ps. Czy tylko ja nie mogę nic dopisywać do postów?

12 komentarzy:

  1. To czy będą tytuły czy tylko numerki jest dla mnie obojętne. Zrób jak ci wygodniej ;)
    Może by tak częściej upijać Evans? ;D Biedny Syriusz... Dobra, wiem, ze powinno mi być żal Nicky, ale zbyt bardzo kocham Blacka, żeby powiedzieć o nim złe słowo ;D
    No cóż, jestem ciekawa jak to zniósł James, że Lily po pijaku zadawała się z innymi kolesiami, zamiast migdalić się do niego. ^^ Jakoś biedak to przeżyje, prawda? :D

    Napisałabym coś jeszcze, ale głowa mnie boli od upału i nie mam siły wystukiwać kolejnych liter na klawiaturze... ;(
    Ściskam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Częściej upijać Lily? A niby czemu? I tak dzień później nie będzie nic pamiętać. ;p
      Też kocham Łapę, ale te opowiadanie tego wymaga. Gdyby był taki słodki, grzeczny, to Historia nie miała by sensu.
      James przeżyje, spokojnie, ale nigdy nie wiadomo, co z resztą. ;D

      Usuń
  2. Jak na 1 rozdział wyszłaś w moich oczach BOSKO! Kurcze jest tak jakoś tajemniczo może przez ten prolog.Uuu ktoś tu Lilkę upija;D.Nie ładnie.Ostatnio co czytam to jest z niej szmata.A w tym rozdziale nasza Lileczka wypiła i była miła.Więc masz u mnie plusa.
    Bussi
    PS;Mam nadzieje , że masz już 2 rozdział.Pisz tytuły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, naprawdę.
      Też zastanawiałam się, jaka ma być Lily po alkoholu. Gdybym wybrała tą złą stronę, to prawie by się nic nie zmieniła.
      Okay, pokombinuję z tytułami, może będą, ale nic nie obiecuję. Drugi rozdział ma bardzo wyraźny zarys (i w głowie, i na papierze), a jutro zacznę go pisać, bo teraz idę na Harry'ego ;D

      Usuń
  3. To może od początku...
    Lubie jak pisze tytuł, bo wiem czego mogę się spodziewać. Nie wiem czemu, ale ten rozdział dał mi trochę do myślenia, jakieś telepatyczne utożsamienie z bohaterką. Podoba mi się jej "dziwkarski" charakterek, nie lubię takich ludzi, ale do tej historii idealnie się nadaje. Ostatnie zdanie trzyma w napięciu!
    Czekam na drugi rozdzialik, przepraszam za spóźnienie, sama rozumiesz...Weny mała ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko wpadnij na pomysł, jak nazwać ten rozdział. "Rozmyślania Nicole"? "Zmiana w życiu"? Nie mam pomysłu...
      A ostatnie zdanie lubię. Ale konsekwencje przyjdą zaacznie później. ;D
      Powiedzmy, Lagun, że rozumiem. ;D

      Usuń
  4. No to w końcu zaszczycę Cię moim komentarzem. Pierwsze co: wydało mi się to znajome, bardzo. Główna bohaterka i Black? Eh, jakbym znów cofała się do czasów "miłość-w-przyjaźni", eh. Ty chyba musisz pisać o Blacku, co? haha . Mnie to nie przeszkadza, jestem bardzo pozytywnie nastawiona do tego opowiadania. Główna bohaterka - coś mnie w sumie nie przekonuje, lub raczej to, co wyprawia. Taki jej urok, może się jeszcze przekonam. Black również mnie nie urzekł, ale za to Evans - kocham ją , haha. to żadna nowość, ale faktycznie pijana Evans jest o wiele fajniejsza, huhu ! I nie wiem czemu polubiłam nieco tego "innego" ;p Josh wydaje sie miły, ale może to pozory, w końcu jego myśli "wróciła stara Abedis" - troche jak jakis zwyrol, czy pedofil, ale cóż... lubię gościa. ;p

    Fajne były te "wspomniania, czy co to tam było" .

    A dialogi? - bardzo mi się podobaly ! masz u mnie plusa za nie !

    Pozdraiwam,
    Lillane . :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba "przyjaźń-w-milości"... XD
      Chyba się orientujesz, że to trochę inna wersja niespokojnych-uczuć? Ci sami bohaterowie (aczkolwiek Viviannę zmieniłam na Nicole), ten sam problem i podobne zakończenie.
      Nie muszę, ale lubię. Wierz mi lub nie, że piszę kolejne ff i, uwaga, nie ma w nim Łapy. XD Nie te czasy...
      Syriusz nie miał urzec, jego rola jest tu inna. ;D
      Hahaha. Josh jest postacią epizodyczną i chyba już się więcej nie pojawi.
      Okay, biorę się za pzś. XD

      Usuń
  5. Cześć siostrzyczko ;D Wreszcie i nareszcie tu zajrzałam! Ale dotrzymuję obietnic (a przypominam: obiecałam, że do końca wakacji przeczytam Twoje blogi ;))
    Ta historia jest ciekawa, tajemnicza. Po przeczytaniu pierwszego rozdziału więcej zrozumiałam. ;) Jest kilka błędów. Pani Beta jeszcze nie sprawdzała notek? Black. "On chciał ci się w tym roku oświadczyć..." Black i oświadczyny? WOW! No proszę, tak się zakochał w puszczalskiej Nicky, że chciał ją mieć za żonę? Po tamtych słowach chyba już nic z tego nie będzie, co? Raczej wątpię, by Black jej to szybko wybaczył, "przepraszam" chyba nie wystarczy... Martwią mnie myśli Jamesa... Syriusz się zmienia, ale na gorsze? Dlaczego? Nawet jego najlepszy przyjaciel zauważył rosnące podobieństwo Łapy do jego rodziny?
    Czekam na nowość ;)

    Twoja bliźniaczka ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, witam. ;)Dotrzymujesz nawet częściej ode mnie. XD Dlatego wolę nic nie obiecywać...
      Właśnie, że Pani Beta sprawdzała, ale coś czuję, że muszę jeszcze raz sprawdzić, chociaż mi się za bardzo nie chce... :( Życie jest brutalne, nawet mój pies to wie... XD
      James zauważył to dopiero po uwadze Nicky.
      Siedzę przy tym kompie i ciągle coś mnie gryzie. Mam już 3 bąble... Wrr...

      Usuń
    2. Ha, ta obietnica została spełniona, a cała reszta obietnic? A co z obietnicami, które mówię sama do siebie?? Ile z nich zostało spełnionych? Jakieś 2%.
      Sprawdzała? To dziwne. "Na środku każdej ściany stało łóżko starannie zasłane łóżko z czerwonym baldachimem" - bo na przykład w tym zdaniu nie potrzebnie dwa razy powtarza się "łóżko"...
      Twój pies wie, ze życie jest brutalne? Dlaczego? Co Ty mu zrobiłaś? xd
      Coś Cię gryzie? Komary? Ja w nocy miałam bitwę xd Niestety, zanim zauważyłam atak na mnie, komar zdążył już wypić moją krew w 5 miejscach... Potem zginął, na pamięć o nim został krwawy ślad na ścianie ;D

      Usuń
    3. O, w końcu odpiszę. ;D
      Cóż, ona tylko pisała, że sprawdziła i wymieniła AŻ jeden błąd! Dużo, nie? ;> Nie ma to, jak sprawdzanie samemu...
      Tak, wie. Ostatnio brama od podwórka była otwarta, a on bidula, został zamknięty, żeby nie uciec. XD I sam fakt, że to je jestem jego właścicielką jest brutalny.
      Ja zrobiłam dziurkę w sufice przez te krwawe bestie...

      Usuń

Obserwatorzy